Mała sikorka pewnego ranka
spotkała zimą Pana Bałwanka.
Stał sobie dumy niczym miś z pluszu
z marchewką w nosie i w kapeluszu.
- „Dzień dobry Panu, Panie Bałwanie,
nie męczy Pana bez ruchu stanie
tak bez śniadanka na zimnie z ranka?” –
- plotła sikorka wprost do Bałwanka.
- „I tak bez butów, tylko w szaliku!
Trzeba uważać! Chorób bez liku
czyha na wszystkich w zimową porę.
Chcesz Pan się widzieć chyba z doktorem!”
Ale Bałwanek nie chciał rozmowy.
Stał tylko milcząc. Groźny. Surowy.
Sikorka mierząc się z tym kłopotem
wzbiła się w górę i tuż nad płotem
uciekła krzycząc: - „Bałwan niecnota!”
Teraz gadaniem zamęcza kota.
Podobał się wierszyk???
Zostań z nami. Oto co możesz jeszcze zrobić: