BEBLOK

– Do naszej klasy przyszedł nowy chłopiec! – Krzyczał podekscytowany Krzyś już od progu. – Jest jakiś dziwny. W ogóle się nie odzywa! Podobno nikogo nie lubi! Nikt z nim nie chce siedzieć! A poza tym nazywa się Bonifacy. Kto dzisiaj nosi takie imię?

– Dajcie mu szansę – zawołał z łazienki Tata. – Na pewno jest mu trudno. I na pewno jest fajny.

– Nie sądzę – kontynuował Krzyś. – Dzisiaj siedział sam. I nic nie mówił na biologii ani na polskim. Chyba jest głupi.

– Oj nie osądzaj zawczasu. Najpierw go poznaj – Tata wszedł do pokoju Krzysia. – Może jest taki jak Beblok….

– Kto??? – Krzyś zrobił wielkie oczy.

– To jest bardzo ciekawa opowieść. Posłuchaj.

Czy twoim zdaniem wszechświat jest mały czy duży? O g r o m n y!!!! Nie dziw się więc, że usłysz historię o planecie, której jeszcze nie odkryto. Jej nazwa zaczyna się na literę M… a może na W… – nie ma to zresztą większego znaczenia. Nazwę możesz nadać sam, ponieważ jak już tu wcześniej powiedziano, planety jeszcze nikt nie widział. Nawet wielcy uczeni nie wiedzą o jej istnieniu. 

Najważniejsze jest to, że pojawił się na niej stworek o imieniu Beblok. Może wydawać Ci się, że to dziwne imię, ale nie samo imię określa człowieka, a tym bardziej małego stworka na nieodkrytej jeszcze planecie zaczynającej swą nazwę od litery W albo M.

Beblok wyglądał dziwnie. Nie mogę opisać jego wyglądu, ponieważ w naszym języku nie ma do tego odpowiednich słów. Możesz go sobie wyobrazić tak jak chcesz. Może być niebieski albo czerwony, mały lub duży. Możesz go nawet narysować. 

I jeszcze to imię… Śmiali się z niego wszyscy. Każdy wiedział, że w gwarze uczniowskiej oznacza marudę, jąkałę lub nieudacznika.

A więc Beblok był dziwny. Tak przynajmniej twierdzili uczniowie w jego klasie
od momentu, kiedy do niej przybył. Wyróżniał się dziwnym wyglądem na tej i tak bardzo dziwnej planecie i nic nie mówił więc… nikt nie chciał z nim siedzieć w jednej ławce.
W klasie po cichu plotkowano na jego temat. Nie wiadomo skąd przybył, ani po co. Nikt nie znał jego poprzedniej szkoły ani jego rodziców. Zapytany o coś na lekcjach w ogóle się nie odzywał, tak jakby nic a nic nie wiedział. Co tu dużo opowiadać. Po prostu dziwak nad dziwakami. 

I trwałaby taka sytuacja nie wiadomo jak długo, gdyby nie pewne zdarzenie. Pewnego dnia na lekcję matematyki przyszedł Pan Dyrektor i powiedział:

– Wasza klasa jest najgorsza w całej szkole! Bardzo źle się uczycie! Postanowiłem ją zlikwidować i rozdzielić was, chyba że… – i tu zrobił groźną minę zawieszając głos – …chyba że napiszecie teraz bardzo trudną klasówkę z matematyki! Tylko tak możecie mi udowodnić, że jesteście coś warci i warto tę klasę pozostawić tak jak jest. Bez zmian.

Klasa, do której chodził Beblok była bardzo zgrana i nikt nie chciał, aby ją zlikwidowano. Wiedział o tym nawet on, choć przecież z nikim nie rozmawiał. 

Zadania napisane przez Pana Dyrektora na tablicy były bardzo, ale to bardzo trudne. Niektórzy uczniowie siedzieli przerażeni, inni zaczęli cicho płakać, jeszcze inni opuścili ze zrezygnowaniem głowy. Tylko Beblok nie zamierzał się poddać. Szybko rozwiązał wszystkie zadania i – kiedy tylko Pan Dyrektor się odwrócił – podał małą karteczkę koledze siedzącemu z tyłu. Były na niej wszystkie rozwiązania. Ten spisał je i podał dalej i dalej i… tym sposobem cała klasa rozwiązała klasówkę. 

Byli uratowani. 

Po lekcji uczniowie otoczyli Bebloka.

– Dziękujemy Ci – mówili. – Uratowałeś nas. Dlaczego to zrobiłeś?

– Bo bardzo was lubię! – odpowiedział Beblok – I szkoda by było, gdyby taka fajna klasa przestała istnieć!

– A jak to się stało, że umiałeś rozwiązać wszystkie zadania? – pytali zaciekawieni.

– Pochodzę z Mądrej Planety, która znajduje się daleko stąd – zaczął opowiadać Beblok. – W starej szkole byłem bardzo dobrym uczniem. Nie chciałem tu uchodzić za kujona, za sztywniaka, więc wolałem się nie odzywać. Chciałem być lubiany. A moje imię… Otrzymałem po dziadku. W języku mojej planety oznacza „Ten, który wie wszystko”.

– Ale jak to wszystko? Co to za planeta? Gdzie się znajduje? A znasz się na geometrii? Pomożesz mi w fizyce? – pytaniom nie było końca.

Od tej pory Beblok zyskał wielu przyjaciół i pomógł wielu z nich w nauce. Po pewnym czasie jego klasa była najlepsza w całej szkole ze wszystkich przedmiotów. Nawet Pan Dyrektor był dumny. I nikt już więcej nie ściągał. 

Przynajmniej tak twierdzi klasa.

– Jak widać nie warto oceniać kogoś po wyglądzie, ani tym bardziej na podstawie imienia – dokończył Tata. – Nigdy nie wiadomo dlaczego ktoś zachowuje się tak a nie inaczej.

– Jutro porozmawiam z tym nowym – postanowił Krzyś – zapytam do jakiej szkoły chodził
i jakie lubi przedmioty.

– I to jest dobre podejście – zaśmiał się Tata.

– Oj, dobrze by było, gdyby znał matematykę – rozmarzył się chłopiec. – Szkoda, że Mądra Planeta jest tak daleko stąd!

error: :-)